Wraz z końcem wakacji, czeka nas koniec laby na drogach. Kierowcy w największych miastach będą zmuszeni odstać swoje w korkach. Ile czasu więcej niż zwykle spędzą w swoich autach? To zależy od specyfiki miasta i konkretnych tras. Są i takie, których pokonanie w godzinach szczytu od początku przyszłego tygodnia może zajmować nawet 60% czasu więcej niż zwykle.
Prognozy, dotyczące tego, co nas czeka w najbliższym czasie na drogach w centrach miast, przygotował NaviExpert. Na podstawie ubiegłorocznych danych o ruchu drogowym, producent nawigacji sprawdził, jak wydłużyły się średnie czasy przejazdów po wybranych odcinkach dróg w centrum Krakowa, Poznania, Warszawy i Wrocławia na początku września względem czasów z dwóch ostatnich tygodni sierpnia.
Kraków trzyma poziom…
Jak wynika z analiz NaviExpert, każde z miast ma swoją specyfikę. „Najrówniejsze” wyniki w ubiegłym roku prezentował Kraków. Zarówno w szczycie porannym, jak i popołudniowym, kierowcy podróżujący na początku września po centrum spędzali w swoich autach średnio o jedną czwartą czasu więcej niż podczas podróży w tych rejonach w drugiej połowie sierpnia. Co to znaczy? Jeśli standardowo, w sierpniu przykładową trasę pokonywali w 30 minut, we wrześniu musieli na nią przeznaczyć prawie 8 minut więcej. Pamiętajmy jednak, że to tylko średnia z wielu tras. Były i takie odcinki, na których czasy przejazdu wydłużyły się nawet o połowę.
Wrocław i Poznań – poranne ptaszki
Ciekawie sytuacja wyglądała także w Poznaniu. Z większymi niż zwykle korkami podróżujący po centrum kierowcy musieli się liczyć głównie rano. Średnie czasy przejazdów na analizowanych trasach wydłużyły się rok temu o blisko 20%. Lepiej było w szczycie popołudniowym. Między godzinami 15 a 18, kierowcy spędzali w swoich autach średnio 7% więcej czasu niż zwykle. Oczywiście i w tym przypadku były trasy, które tę średnią znacznie przekraczały – nawet ponad 8-krotnie.
Podobną do poznańskiej specyfiki miał Wrocław. Także i tu większą różnicę zauważyli kierowcy podróżujący rano (15% wzrost czasów przejazdów), niż popołudniami (7%). W przypadku Wrocławia jednak odchylenia od średniej na najbardziej zakorkowanych odcinkach dróg nie były tak spektakularne, jak w przypadku Poznania, i w szczycie porannym dochodziły do 30%, a popołudniowym do 17%.
Warszawa i popołudniowy horror na drogach
O ile zeszłoroczne, poranne podróże stołecznych kierowców po centrum nie wiązały się ze zbytnim wydłużeniem czasów przejazdów (średni wzrost o 6%), tak już po południu zmiana ta była bardzo wyraźna i oznaczała konieczność spędzania w aucie średnio prawie 1/3 czasu więcej niż zwykle. Na najbardziej zakorkowanych warszawskich trasach czasy przejazdu wydłużyły się natomiast nawet o 60% względem wartości z dwóch ostatnich tygodni sierpnia.
(RED/NaviExpert)