Turystyka bez znajomości języków jeszcze nigdy nie była taka łatwa

Z angielskim do najpopularniejszych kurortów, z hiszpańskim do Ameryki Południowej, a z arabskim na Bliski Wschód. Znajomość języków obcych – lub jej brak – bywa istotna, kiedy decydujemy o tym, dokąd wybieramy się na wakacje. Gdy jej zabraknie, coraz częściej ratuje nas technologia. Nowoczesne narzędzia tłumaczeniowe nie zastąpią realnej znajomości języka, ale mogą znacznie ułatwić komunikację – zwłaszcza tam, gdzie bez dodatkowego wsparcia trudno byłoby się porozumieć. Rosnąca popularność Polski wśród zagranicznych turystów powoduje, że również tu, na co dzień, takie rozwiązania okazują się przydatne.

Turystyka bez znajomości języków jeszcze nigdy nie była taka łatwa

Popularność zagranicznych wyjazdów turystycznych wśród Polaków stale rośnie. Jak pokazuje czerwcowy raport GUS, w 2024 r. było ich aż o 5,7 proc. więcej, niż rok wcześniej – 16,4 mln. Stanowi to ponad 20 proc. wszystkich zeszłorocznych wyjazdów turystycznych Polaków.

Za tym wzrostem idzie także większe zainteresowanie nowymi kierunkami oraz bardziej świadomymi formami podróżowania. Wobec tego rośnie też znaczenie znajomości języków obcych jako narzędzia, które nie tylko ułatwia komunikację, ale przede wszystkim decyduje o jakości i charakterze doświadczeń, jakie można wynieść z wyjazdu.

Język jako klucz do autentycznych doświadczeń

Znajomość języków obcych ma ogromny wpływ na jakość podróżowania. Posługujący się nimi turyści zyskują większą niezależność i elastyczność. Nie muszą polegać na zorganizowanych wycieczkach ani tłumaczach – sami mogą rezerwować noclegi, zamawiać jedzenie, korzystać z lokalnej komunikacji i odkrywać miejsca, które są niedostępne dla przeciętnego turysty. U mówiących w lokalnych językach rośnie również poczucie bezpieczeństwa. Możliwość samodzielnej komunikacja w nagłych sytuacjach, np. na lotnisku, w szpitalu czy w kontaktach z policją powoduje, że ich ewentualność nie jest już tak bardzo stresująca.

Ponadto znajomość języków jest niczym klucz, który daje dostęp do autentycznych doświadczeń. Swobodny kontakt z mieszkańcami odwiedzanych krajów, zaglądanie w “nieturystyczne” miejsca, czy udział w lokalnych wydarzeniach, pozwala na prawdziwe obcowanie, a wręcz zanurzenie się w miejscowej kulturze.

Dlatego też umiejętność porozumiewania się – lub jej brak – w konkretnych językach jest często ważnym kryterium przy wyborze miejsca podróży. Determinuje też to, czy może to być samodzielnie organizowany wyjazd, czy też wycieczka z biurem turystycznym.

Możliwość poprowadzenia niezobowiązującego “small talku” z miejscowymi w trakcie podróży zagranicznej nierzadko pozwala poznać kraj i ludzi znacznie lepiej, niż jest to w stanie przekazać nawet najbardziej profesjonalny przewodnikuważa Miłosz Ryniecki, prezes i współtwórca Fluentbe. – Komunikacja, nawet na podstawowym poziomie, otwiera przed turystami zupełnie nowe możliwości. I nie musi być perfekcyjna – ważna jest intencja i otwartość, która pozwala na budowanie prawdziwych relacji. dodaje Miłosz Ryniecki.

Technologia przełamuje bariery językowe. Wystarczy smartfon

Nowoczesne narzędzia do tłumaczeń znacząco zmieniają ten obraz. Co prawda nie są one w stanie dać takiej swobody, jak rzeczywista znajomość języka. Ale dzięki coraz lepszym aplikacjom mobilnym, przenośnym urządzeniom i tłumaczom w formie słuchawek, komunikacja, przynajmniej na podstawowym poziomie, staje się możliwa praktycznie wszędzie.

Aplikacje tłumaczeniowe, np. Tłumacz Google, DeepL czy Microsoft Translator, umożliwiają przekład nie tylko wpisywanego tekstu, ale też mowy i obrazów. Po odpowiednim przygotowaniu – a więc przede wszystkim wcześniejszym pobraniu pakietów językowych – część z nich działa sprawnie także offline. Nawet w darmowej wersji pozwalają zrozumieć menu w restauracji, przeczytać oznaczenia, zapytać o drogę czy porozumieć się z recepcjonistą. Choć niektóre funkcje są płatne, to już podstawowe opcje wystarczają, by samodzielnie odnaleźć się w obcym miejscu. A fakt, że są dostępne na smartfonach, czyni je wyjątkowo praktycznym i łatwo dostępnym wsparciem w podróży.

Często nie zdajemy sobie sprawy ilu aplikacji na co dzień używamy. W wielu wypadkach również nie znamy, a przez to też nie wykorzystujemy wszystkich funkcji, jakie oferujązauważa Miłosz Ryniecki z Fluentbe. – W wypadku portali i aplikacji do nauki języków obcych kursanci często otrzymują w ramach abonamentu dostęp również do narzędzi służących do tłumaczeń. Podobnie jest w wypadku naszej platformy. Wystarczy się zarejestrować i można korzystać z profesjonalnego tłumacza, a także innych narzędzi językowych, zarówno w domu, jak i w trakcie wyjazdówmówi ekspert.

Autonomiczne urządzenia. Profesjonalny tłumacz w kieszeni

Dla osób oczekujących większej niezależności i pewności działania, idealnym rozwiązaniem są autonomiczne tłumacze głosu, takie jak Jarvisen, Pocketalk, czy polski Vasco Translator. To kompaktowe urządzenia, często z wbudowaną kartą SIM i globalnym dostępem do internetu, które tłumaczą mowę w czasie rzeczywistym, obsługują dziesiątki języków i są gotowe do użycia od razu po włączeniu. Co ważne, niektóre z tych tłumaczy są przystosowane do użycie w bardzo specjalistycznych kontekstach, na przykład w placówkach medycznych czy edukacyjnych.

Z kolei tłumacze douszne, takie jak Timekettle WT2 Edge czy Vasco Translator E1, oferują najbardziej naturalną formę komunikacji. Słuchawki przekazują tłumaczenie bezpośrednio do ucha użytkownika, pozwalając na płynną rozmowę bez przerywania. To wygodne rozwiązanie dla osób podróżujących, ale także dla sprzedawców czy obsługi klienta w miejscach turystycznych.

Znajomość języków obcych nadal pozostaje ogromną wartością, zwłaszcza w kontekście głębszego poznawania ludzi i ich kultur. Ale nie jesteśmy w stanie opanować wszystkich języków świata, którego nawet najbardziej egzotyczne zakątki stają się coraz bardziej dostępne dla turystówmówi Miłosz Ryniecki.

Autor/Redaktor publikacji

Marcin Majerek
Marcin Majerek