Najlepszy serial SF? Prowokująco, bo jak wiadomo to, co najlepsze będzie dla każdego nieco inne. I wielu się pewnie oburzy, że jak to, że przecież jest tyle innych produkcji science-fictiopn lepszych. Ale serial Devs, bo o nim mowa, to jeżeli nie najlepszy to na pewno jeden z najpiękniejszych seriali SF na jakie traficie. Tak, bo Devs się nie tyle ogląda, co podziwia i smakuje.
Serial Devs to składający się z ośmiu odcinków serial autorstwa Alexa Garlanda. Seria miała premierę w 2020 roku i bardzo szybko dostępna była także dla nas – w Polsce całość zobaczycie na platformie vod HBO Go. Opis fabuły, serwowany zresztą przez samo HBO Go, jest taki, że po jego przeczytaniu… prawdopodobnie poszukacie czegoś innego :) „Lily Chan (Sonoya Mizuno) jest modą programistką, która bada działania tajnego dział rozwoju w swojej firmie, będącej jedną z najnowocześniejszych spółek technologicznych z Doliny Krzemowej. Dziewczyna wierzy, że komórka stoi za zniknięciem jej ukochanego chłopaka”. Prawda, że zachęcające?
Ale żarty na bok. Alex Garland przyzwyczaił nas do pewnego stylu i poziomu, więc dla fanów twórcy Ex Machina czy Anihiliacji taka zmyła nic nie znaczy. I dobrze zrobią ci, którzy na suchy opis nie dadzą się nabrać, bo w nagrodę dostaną osiem odcinków niezwykle wysmakowanego serialu.
Devs to najlepszy czy raczej najpiękniejszy serial SF?
Nie chcemy odbierać wam radości płynącej z obcowania z tym serialem i nie będzie tu spoilerów. W ogóle o samej fabule niewiele chcemy opowiadać. Bo i ona jest tu pewnego rodzaju tłem. Jest przy okazji, trochę jakby pretekstem do zabawy obrazem, muzyką i snucia filozoficznych rozważań do jakich Garland nas już trochę przyzwyczaił. Ale nie znaczy to, że mamy do czynienia z artystowskim, wydumanym dziełem, przy którym większość będzie zasypiać z nudów. O nie!
Serial Devs porusza tematy nienowe ale cały czas aktualne. Czy mamy wpływ na swoje życie? Czy nasze wybory to na pewno NASZE wybory? I czy w ogóle jakikolwiek wybór ma sens i znaczenie. No i oczywiście technologia, jak to u Garlanda, stanowiąca narzędzie czy może pokusę, aby człowiek mógł się bawić w stwórcę (co oczywiście nigdy dobrze się nie kończy…). Tu mała dygresja, przyjrzyjcie się uważnie kapitalnemu Nickowi Offermanowi, który w z brodą i długimi włosami, bardzo często kręcony w aureoli miękkiego światła wygląda jak… no właśnie, z kimś się wam kojarzy?
Klimat, klimat i jeszcze raz klimat, tego w Devs jest pod dostatkiem
Serial Devs się smakuje. Niespieszny obraz, miękkie światło, mnóstwo złota i zieleni. Wszystko to jest bardzo klimatyczne. Nawet kampus jednej z najnowocześniejszych firm technologicznych przedstawiony w filmie wygląda jak skrzyżowanie super nowoczesnej placówki zatopionej w lesie, jak po jakiejś katastrofie w której ludzkość wyginęła, a natura bierze odwet i odbiera wcześniej utracone terytorium.
Wszystko jest doskonale dobrane. Tempo opowieści – niespieszne, tak żebyśmy nie mieli możliwości przegapić wszystkich olśniewających detali – i muzyka. Wykorzystanie motywów na przykład z genialnej skądinąd płyty „Officium” Jana Garbarka i The Hilliard Ensemble, gdzie saksofon Garbarka przeplata się z chorałami gregoriańskimi.
Czy warto obejrzeć serial Devs?
Co za pytanie, chyba czytając ten tekst nie mieliście wątpliwości co autor na ten temat uważa :) Tak, tak, tak. To jeden z najlepszych i najładniejszych seriali SF jaki mi się ostatnio udało obejrzeć. I nie sądzę, żeby szybko się to miało zmienić. Gorąco Wam polecam.
Devs, osiem odcinków, zobaczycie na platformie HBO Go. A tu przeczytacie o propozycjach innych platform VOD.
A.K.