Internauci miesiącami często nie zdają sobie sprawy z tego, że padli ofiarą cyberataku. Hakerzy działają po cichu i w ukryciu. Potrafią przebywać w wewnętrznej sieci przedsiębiorstwa wiele miesięcy zanim zostaną zauważeni. Według badań przeprowadzonych przez IBM, dział IT potrzebuje aż 207 dni, aby wykryć intruzów. Napastnicy nie mają żadnych powodów, aby się ujawniać, nawet kiedy osiągną swój zamierzony cel.
Spokojni nie mogą być też użytkownicy indywidualni, czy właściciele małych firm, bowiem oni również znajdują się na celowniku cyberprzestępców. W coraz trudniejszej sytuacji znajdują się gospodarstwa domowe, ponieważ w czterech kątach w szybkim tempie rośnie liczba urządzeń podłączonych do Internetu. Do niedawna był to wyłącznie komputer, ale ostatnimi czasy dołączyły do niego telewizor, konsola do gier, serwer NAS, kamery, czy elektroniczna niania. To z jednej strony pozwala oszczędzić czas, pieniądze, a także zwiększa bezpieczeństwo mieszkańców, jednak z drugiej naraża ich na coraz częstsze cyberataki.
– Zasadniczy problem polega na tym, że domowy sprzęt łączący się z Internetem wymaga aktualizacji i konserwacji. Niestety, większość użytkowników indywidualnych zapomina o tym. Co gorsza, również wielu producentów po dwóch latach, a czasami nawet wcześniej, przestaje udostępniać aktualizacje. Hakerzy wykorzystują okazje, włamując się do sieci i przejmując dane użytkowników. – mówi Robert Dziemianko z G DATA.
Napastnicy mogą buszować w domowej sieci bez wiedzy lokatorów. Domownicy nie posiadają, tak jak większość przedsiębiorstw, narzędzi do wykrywania obecności napastników w sieci. W związku z tym istnieje poważne ryzyko, że cyberprzestępcy mogą pozostawać anonimowi w domowej sieci przez długie miesiące, przejmując w tym czasie cenne dane.
Dwa oblicza phishingu
Hakerzy, żeby przejąć kontrolę nad urządzeniem, nie zawsze muszą szukać luk bezpieczeństwa w oprogramowaniu. Czasami wystarczy wysłać potencjalnym ofiarom e-maila lub SMS-a z lukratywną ofertą. Odbiorcy połykają haczyk i zamiast wygrać iPhone’a, instalują na swoim urządzeniu malware. Inną, bardziej wysublimowaną metodą, jest tworzenie serwisów podszywających się pod znane marki. Ich szata graficzna jest zaprojektowana w taki sposób, że odwiedzający ją goście nie zdają sobie sprawy, że trafili na stronę phishingową. W ubiegłym roku CERT Polska zablokował aż 33 tysiące fałszywych domen.
Ale bywa, że internauci tracą cenne dane, a w najgorszym przypadku cyfrową tożsamość, nie z własnej winy. Portale społecznościowe, platformy handlowe, hotele, instytucje finansowe, a także placówki służby zdrowia nie zawsze potrafią należycie strzec danych swoich klientów. Jak do tej pory najbardziej spektakularny wyciek miał miejsce w ubiegłym roku, kiedy cyberprzestępcy wykradli z Facebooka 1,5 miliarda kont.
Wprawdzie zaatakowane firmy oraz instytucje są zobligowane do poinformowania klientów o zaistniałym zdarzeniu, ale nie zawsze tak się dzieje. W rezultacie internauci nie mają pojęcia, że informacje o ich kartach kredytowych, dane uwierzytelniające, bądź numery PESEL są przedmiotem handlu w Darknecie. Jakie przesłanki mogą wskazywać na to, że nasze dane znalazły się w rękach cyberprzestępców? Jak się zabezpieczyć przed takimi sytuacjami?
Właśnie zostałeś zhakowany
Firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem cały czas donoszą o wzroście oszustw w Internecie. Każdy, kto jest podłączony do internetu, staje się celem hakerów. Naruszenia mogą obejmować między innymi numery telefonów, hasła, dane kart kredytowych i inne dane osobowe, które umożliwiłyby przestępcom kradzież tożsamości. Im szybciej dowiemy się o tym, że wpadliśmy w sidła zastawione przez cyberprzestępców, tym łatwiej wybrnąć z kłopotów.
– Bardzo często zanim dojdzie do naruszenia danych, pojawiają się znaki ostrzegawcze. Na przykład właściciel konta, na które ktoś próbuje się włamać, otrzymuje informacje o nietypowych próbach logowania, zwłaszcza z odległych lokalizacji, na przykład z innego kraju czy kontynentu. Natomiast kiedy nie można uzyskać dostępu do konta, oznacza to, iż zostało ono zhakowane. Innym symptomem włamania na konto mogą być topniejące środki finansowe – tłumaczy Robert Dziemianko.
Ofiara ataku niekiedy otrzymuje e-maile lub SMS-y dotyczące prób logowania, resetowania hasła lub kody uwierzytelniania dwuskładnikowego (2FA), o które wcześniej nie prosiła. Poza tym w dziennikach logowania znajdują się logi z nieznanych urządzeń oraz lokalizacji.
Jeśli pojawią się jakiekolwiek wątpliwości odnośnie naruszenia konta pocztowego, warto odwiedzić witrynę https://haveibeenpwned.com. Po wejściu na stronę należy wpisać w wyszukiwarkę adresy e-mail. Witryna sprawdzi, a następnie poinformuje, czy konto pocztowe kiedykolwiek było przedmiotem ataku.
(Źródło informacji: GDATA)